?Poczynając od doświadczeń Mendla, poprzez teorię chromosomową, teorię rekombinacji i mutacji — genetyka klasyczna nabierała coraz bardziej spójnego charakteru, dojrzewała do sformułowania swej teorii unifikującej. Stała się nią — pochodząca z lat trzydziestych naszego stulecia — teoria genu. Teoria ta stwierdzała, iż jednostką dziedziczności jest gen, struktura materialna, mająca swoje ściśle określone miejsce na chromosomie i występująca w chromosomach homologicznych w postaciach allelicznych. Gen jako całość stanowił jednostkę funkcji, jednostkę wymiany i jednostkę zmiany. Unifikująca teoria genetyki wydawała się w zasadniczy sposób konkretyzować pojęcie genu. Wprowadzała wygodny i sprawdzający się w praktyce zapis formalny procesów dziedziczenia. Jednak, ku przerażeniu biologów, zapis ten zamiast doprowadzić do prostej zasady generalnej leżącej u podstaw dziedziczenia — komplikował się coraz bardziej w miarę, jak usiłowano nim objąć zjawiska nie dające się ująć w klasyczne teorii genu. Istotne znaczenie miało tu powstanie i gwałtowny rozwój genetyki drobnoustrojów. Na szczęście dla genetyki liza krzyżówek nie była jedynym narzędziem, jakim dysponowali badacze. Stwierdzono, że szczepy dawców oprócz głównego, kolistego chromosomu, zawierają tak zwany czynnik płodności lub czynnik płciowy ,,F”. Czynnik ten zawiera pewną liczbę genów zlokalizowanych na kolistym ,,mini-chromosomie” niezależnym od głównego chromosomu bakterii. Geny czynnika F warunkują zdolność komórki do koniugacji i przechodzenia do biorcy zarówno samego czynnika F, jak i genów chromosomowych. Struktury takie, jak czynnik F, nazwano plazmidami. Te małe, koliste zestawy genów okazały się niezwykle ważnym narzędziem współczesnej biologii, uniemożliwiając, między innymi, ingerencję człowieka w naturalne procesy genetyczne.
No comments
Leave a reply